Rok podróży solo nauczył mnie nowego sposobu podejścia do jedzenia jako paliwa

Rok podróży solo nauczył mnie nowego sposobu podejścia do jedzenia jako paliwa

Witamy w Passport Nutrition! Mapujemy smaki świata na jeden kraj na raz, rozmawiając z ludźmi, którzy owijają karierę wokół kuchni, a także tym, którzy po prostu delektują się godziną spędzoną w kuchni po pracy. Przekonasz się, że „zdrowy talerz” nie jest jednym rozmiarem lub krajem.

Zanim ukończyłem college, z kilkoma szkolnymi osiągnięciami i All-American Honors na moje imię, wybrałem swoje odżywianie. Z pomocą dietetyka naszego zespołu utrzymałem zdrową wagę podczas biegania 80 mil tygodniowo.Wiedziałem dokładnie, co i kiedy jeść przed kluczowym treningiem lub wyścigiem.

Posiłki, które ugotowałem w moim mieszkaniu, były świeże, kolorowe i tak przewidywalne, jak moje dwa razy w ciągu dnia. Moje menu obejmowały bułeczki i płatki owsiane na śniadanie, bary owocowe i energetyczne na przekąski, kanapki z indyka na lunch oraz obracającą się skład kurczaka, wołowiny i ryb na obiad. „Balance” to gigantyczny burger buffalo, który zamówiłem na miejscu naszego zespołu przez większość weekendów, a następnie przystanek piekarniczy.

Potem podróżowałem po świecie przez rok.

Jako trzyporta sportowy-krajowy, ślad halowy i na zewnątrz Uniwersytet Rice w Houston, studia za granicą nie było opcją. Po ukończeniu studiów moje krótkie wprowadzenie do innych kultur pojawiło się w wyniku misji do Meksyku i wycieczki do Bydgoszczyka w Polsce. Zostawiłem te wycieczki, czując, że równe części są zaspokajane i głodne; poruszony tym, co widziałem, zrobiłem i chętnie odkryłem jeszcze więcej.

Gdy podskoczyłem między odległymi miastami Turku w Finlandii; Melbourne, Australia; i Kilmihil, Irlandia, moja codzienna rutyna wzrosła w płomieniach. Bieganie w nowych miejscach wymagało pewnego dostosowania, ale moja utrata kontroli stała się najbardziej widoczna w moich nawykach żywieniowych. Nie mogłem już liczyć na ten bajgiel z masłem orzechowym i bananem dokładnie trzy godziny przed długim biegiem, ani często byłem w stanie zrobić standardową kolację przedtreningową z pieczonego kurczaka, brązowego ryżu i prażonych brokułów. Strategie tankowania, na których polegałem na studiach, wyraźnie wymagałyby pewnego zginania.

Gdy podskoczyłem między odległymi miastami Turku w Finlandii; Melbourne, Australia; i Kilmihil, Irlandia, moja codzienna rutyna wzrosła w płomieniach.

Najpierw napotkałem składniki, których nigdy nie wiedziałem: liście Shiso w Japonii, Kumara w Nowej Zelandii i Lingonberries w Szwecji, żeby wymienić tylko kilka. Każdy z nich dodał kolejną warstwę smaku i intrygi do znanych potraw, w których podano, w (shiso w sushi, kumara w składance warzywnym i na jamie). Zastanawiałem się również, czego jeszcze mnie brakowało, przez sam brak narażenia.

Ścigałem swoją ciekawość na lokalne rynki żywności, co okazało się świetnym wstępem do każdej nowej kultury. Zaopatrzyłem się w obce obroty znanych zszywek, szczęśliwie podążając za prowadzeniem moich kolegów. Szczególnie fascynujące były zaawansowane technologicznie systemy skanowania i wymeldowania w Szwecji, piekarnie narożne z ich codziennymi klientami w Szwajcarii i Francji oraz japońskie sklepy spożywcze, w których większość poszczególnych indywidualnych marchewek zapakowała się w plastikową. Najlepsze były rynki na świeżym powietrzu, na których kupiłem na podstawie samego zapachu i próbki. Liczyłem Tyskiji targ rybny Tokyo, londyński rynek Camden i Addis Abeby Shola wśród moich ulubionych miejsc roku.

Eksperymentowanie ze składnikami i przyprawami było jedną rzeczą, ale inne pierwsze pierwsze nowi. Czarny pudding (kiełbasa krwi) moi gospodarze służyli mi w Irlandii i haggisie (wątroba, serce i płuca owiec, tradycyjnie nadziewane w żołądek i gotowane), które zamówiłem w szkockim pubie, wciąż wyróżniając się w moim umyśle. Żaden z nich nie był częścią mojego repertuaru w domu, a ja byłem całkowicie w ciemności na temat ich zawartości żywieniowej i strawności. Ku mojej radości, mój żołądek okazał się wyposażony w radzenie sobie ze wszystkim, co karmiłem. Moje szkolenie postępowało i w miarę upływu czasu moje zaufanie wzrosło.

Najlepsze były rynki na świeżym powietrzu, na których kupiłem na podstawie samego zapachu i próbki.

Brak doświadczenia w porównaniu z praktycznymi, wspólnymi posiłkami, w których grałem Sous Chef do moich nowych przyjaciół i gospodarzy. Wiele rzeczy, które ugotowaliśmy, to regionalne specjalizujące się w Fondue w Szwajcarii, pizzę we Włoszech i mięso z grilla w Korei Południowej, które mieszkańcy (poprawnie) zakładali, że będę chciał nauczyć się odtwarzać do domu. Inne, takie jak moja lekcja w gąbce Intera-Ethiopia, sfermentowany płaski chleb używany do zmywania specjalistycznych sprzętu i składników. Kochałem ich wszystkie i nagrałem przepisy w dwóch małych czasopismach wraz z opowieściami ludzi, którzy je dzielili.

Dwanaście miesięcy po opuszczeniu domu, dotknąłem cię.S. Gleba z wartością książki w spostrzeżeniach na globalne kultury biegowe, na wynos, które miałem nadzieję, że rozpocznie moją karierę jako maratoner. (Spoiler: Zrobili. Pięć miesięcy później wygrałem swój debiut 26.Wyścig 2-milowy i oficjalnie udał się. Teraz przygotowuję się do rywalizacji w czwartej próbie olimpijskiej w lutym.)

Kiedy osiadłem w nowym codziennym rytmie w jednym miejscu, było oczywiste, że zyskałem znacznie więcej niż lekcje biegania w czasie za granicą. Znalazłem także szerszy i bogatszy krajobraz żywnościowy, niż myślałem, że to inny sposób odniesienia do rzeczy, które spożywałem. Jak nauczyły mnie moje podróże, a moje czasopisma przepisowe wciąż mi przypominają, jedzenie może być ekscytujące i poprawiające wydajność w tym samym czasie.

Bez względu na miasto, w którym się znajdziesz, oto jak jeść dla optymalnej energii:

Więcej pamiętników podróży: „Kontuzja na Hawajach była najlepszą rzeczą, jaka stało się moje wakacje” i „klasa jogi 5-euro pomogła mi poczuć się jak w domu, mieszkając za granicą."