Jak boks zmienił moje życie po diagnozie Parkinsona w wieku 32 lat

Jak boks zmienił moje życie po diagnozie Parkinsona w wieku 32 lat

Jennifer Parkinson miała 32 lata, kiedy zdiagnozowano u niej chorobę Parkinsona, zaburzenie układu nerwowego, które wpływa na ruch, dla którego nie ma lekarstwa. W ciągu zaledwie kilku lat stało się tak wyniszczające, że nie mogła już wykonywać swojej pracy jako pielęgniarka ani być tam dla swoich małych dzieci w takim, jak chciała być. Po osiągnięciu niskiego punktu, Parkinson zaczęła szukać sposobów na odzyskanie kontroli nad swoim życiem i boksem stał się jej ujściem. Tutaj dzieli się swoją historią własnymi słowami.

Wyraźnie pamiętam pierwszy znak, że coś jest nie tak. To było na wizytę po porodzie dla mojego syna, który miał sześć tygodni. Nie mogłem powstrzymać ręki przed wstrząsaniem-nawet próbowałem na niej siedzieć. W tym czasie nie sądziłem, że to był problem. W końcu byłem nową mamą i całkowicie pozbawiony snu. (Oprócz posiadania nowego dziecka, miałem także 3-latka.) To był rok 2003, miałem 30 lat i miałem zdrowie.

W kolejnych miesiącach drżenie wciąż wracało, zrywa. Zawsze szczyciłem się miłym, zgrabnym pismem, ale drżenie sprawiło, że moje ręce tak drżą, że nie mogłem nawet czytać własnego pisma. Zaczęły się też dziać inne dziwne objawy: zacząłem mieć problemy z chodzeniem, musiałem położyć ręce na ścianach, gdy szedłem korytarzem. Zacząłem nawet upadać. Moi przyjaciele zapewnili mnie, że to dlatego, że byłem po prostu zmęczony. Ale wydawało się to bardziej niż to.

Dwa lata później, po bardziej tajemniczych objawach i wizytach wielu specjalistów, poszedłem do neurologa. Czułem się niestabilny, gdy przeszedłem przez jego biuro i uścisnąłem mu rękę. „Wygląda na to, że masz chorobę Parkinsona” - powiedział mi. Usiadłem, odebrałem. Tak naprawdę nie wiedziałem nic o Parkinsona, z wyjątkiem faktu, że Michael J. Fox to miał. Byłem całkowicie nieświadomy, że można zdiagnozować już w wieku 20 lub 30 lat z wczesnym chorobą Parkinsona, a 10–20 procent wszystkich diagnoz Parkinsona jest wśród osób poniżej 50 roku życia, według American Parkinsona Stowarzyszenia Chorób.

Spojrzałem neurologowi prosto w oczy i powiedziałem: „Udowodnię, że się mylisz."

W następnych tygodniach i miesiącach neurolog przeprowadził testy w celu wykluczenia innych stanów, takich jak stwardnienie rozsiane i choroba Huntingtona, dziedziczna choroba, która powoduje demencję i spadek poznawczy. Ale sześć miesięcy później czuł się pewny swoją pierwotną diagnozę. Opuściłem to spotkanie z receptą, aby poradzić sobie z moimi objawami, a on mówi mi, że nie ma nic więcej, że nie mógłby dla mnie zrobić; Parkinson nie ma lekarstwa, powiedział i będzie się pogarszać. Za 10 lat powiedział, że nawet nie byłbym w stanie dbać o siebie ani moje dzieci.

Za 10 lat miałbym tylko 42. Moje dzieci miałyby 15 i 12. I miał być tam dla nich. Spojrzałem neurologowi prosto w oczy i powiedziałem: „Udowodnię, że się mylisz."

Zdjęcie: Jennifer Parkinson; Graphic: Well+Good

W ciągu czterech lat neurolog okazał się słuszny; Pogorszyłem się. Czasami leki działały, ale innym razem wcale nie. Czasy, w których objawy powracają (pomimo leczenia), są znane jako „okresy poza.„Moje ciało całkowicie się zamraża i nie mogłem się poruszać. Wstawanie z łóżka każdego ranka zajęło mi 45 minut literacko. Nie mogąc wykonać swojej pracy, zostałem z dziećmi w domu, podczas gdy mój mąż pracował na pełny etat. Nie to, że bycie w domu było znacznie łatwiejsze. Moi przyjaciele pomogli, kiedy mogli, ale w większości byłem sam.

Wtedy mój mąż i ja rozwiedliśmy się w 2009 roku. Nagle byłem samotną mamą-mojej dzieciakiem, a 5-5 i byłam zależna od mojej kontroli niepełnosprawności, aby zakończyć się. Wiedziałem, że muszę znaleźć sposób, aby być tam dla moich dzieci. Pewnego dnia, w kolejnym niekończącym się wyszukiwaniu Google, natknąłem się na program, który nauczył ludzi z Parkinsona How to Box, aby poprawić swoje umiejętności motoryczne, równowagę i chód. Klasa była w całym kraju, więc zamiast tego zadzwoniłem do lokalnego trenera-który był ośmiokrotnym mistrzem boksu i zapytałem, czy będzie mnie trenował. Zgodził się i kilka dni później znalazłem się na zajęciach bokserskich, rękawiczkach i gotowych.

„Zakończ to, co zacząłeś”, trener wielokrotnie mi powiedział. To stało się moje osobiste motto. Chociaż starałem się ukończyć każdą klasę, nigdy nie zrezygnowałem.

Te zajęcia nie były żartem. Oprócz rzucania ciosami na ciężką torbę, biegał, burpee i mnóstwo rdzenia. Na początku nie mogłem tego zrobić. Moje mięśnie były sztywne, więc zmuszenie ich do poruszania się z taką wysoką intensywnością było trudne. Moje ciało często zamarzało podczas treningu. „Zakończ to, co zacząłeś”, trener wielokrotnie mi powiedział, zachęcając mnie do wstania i poruszania się. To stało się moje osobiste motto. Chociaż starałem się ukończyć każdą klasę, nigdy nie zrezygnowałem. Wciąż wracałem tydzień po tygodniu. A po kilku miesiącach konsekwentnego treningu zacząłem się poruszać, a moje ciało nie zamarzałoby tak często. Zajęcia pomogły mi zwiększyć siłę fizyczną i utrzymywały mnie na urządzeniach mobilnych i limbery.

Mentalnie i emocjonalnie też stałem się o wiele silniejszy. Przechodzenie przez zajęcia bokserskie, które wydawało się niemożliwe, co w pierwszej zmianie, co patrzyłem na moje ograniczenia. Wcześniej czułem się bezradny, beznadziejnie związany z moją diagnozą. Ale po podbiciu boksu zdałem sobie sprawę, że mam bardziej kontrolę, niż myślałem. Tak, mam nieuleczalną, postępową chorobę. Ale nie muszę pozwolić, żeby to przejąć moje życie. Uświadomiłem sobie, że jeśli się popchnę, mogę zrobić o wiele więcej. Dziewięć lat później wciąż boksuję i wciąż ulepszam.

Zdjęcie: Jennifer Parkinson; Graphic: Well+Good

Gdy tylko zacząłem widzieć, ile przyniosło mi korzyść boksu, chciałem pomóc innym w podobnej sytuacji. Nie mogłem znaleźć społeczności internetowej ludzi, którzy byli tak młodzi jak ja i mieszkali z Parkinson's, więc zacząłem jedną, zwaną Strongher: Women Fighting Parkinson's. Zaczęło się pewnej nocy z 20 kobietami, które mnie inspirują. Następnego ranka obudziłem się i było tam 75. Teraz na całym świecie jest ponad 1000 kobiet. Jest to grupa prywatna, aby członkowie mogli bardzo otwarto wyrażać swoje najgłębsze obawy lub zmartwienia oraz zachęcać innych do podróży. Niewiele osób wie, jak to jest nagle nie być w stanie dbać o swoje dzieci lub stracić pracę i poczucie celu. Ale bez względu na to, przez co ktoś przechodzi, jest to miejsce, w którym można pamiętać, że nigdy nie są sami.

Współpracowałem również z lokalnym bokserem, Joshem Ripleyem, aby organizować zajęcia specjalnie dla osób z Parkinsona-i tak narodziło się moje nonoboxing non-profit. Nie jestem jedyną osobą z boksem Parkinsona, która pomogła; Ci, którzy uczęszczają na nasze zajęcia, doświadczyli podobnych postępów.

Co najważniejsze, boks pomógł mi wypchnąć się poza ograniczenia mojej diagnozy, coś, co zdałem sobie sprawę z ostatniej podróży na Sycylię, aby wspiąć się na górę Etna. Latanie do Włoch, aby wędrować wulkan o 11 000 stóp był zdecydowanie moim największym jak dotąd fizycznym wyczynem. Ale zrobiłem to. I jak zastanawiałem się nad tą górę, z parą fioletowych rękawiczek bokserskich dla choroby Alzheimera (na cześć mojego ojca, który niedawno zmarł) i rude włosy dla Parkinsona, pomyślałem o tym, jak daleko zaszedłem. Te dni niemożności wstania z łóżka były tak daleko za mną, jak najniższe podnóża góry, na które właśnie wspiąłem się. Wiedząc, że miałem długą wędrówkę z powrotem na dno, czułem się energetyzowany, a nie zmęczony faktem, że dziesięć lat po mojej diagnozie wciąż się poruszałem. Tak więc z jedną stopą przed drugą, zacząłem wędrówkę z powrotem. Nadszedł czas, aby zakończyć to, co zacząłem.

Jak powiedziano Emily Laurence.

Oto jak utrzymać przyjaźnie przy życiu i na duchu, żyjąc z przewlekłą chorobą. I oczywiście nie zapomnij o priorytecie samoopieki.