Jak pandemia ujawniła złożoność mojej „wybranej rodziny”

Jak pandemia ujawniła złożoność mojej „wybranej rodziny”

Kiedy moja mama zmarła, zostałem w towarzystwie mężczyzn: mój tata, mój 17-letni brat Kevin i mój 21-letni brat Daniel, który ma autyzm. Z moim tatą w pracy, Kevin zajęty sprawami w szkole średniej i Daniel z natury, tęskniłem za towarzystwem kobiet i rodzinnym. Szukałem tego u kobiet wokół mnie, tych, które moja mama pomogła mnie otoczyć przez całe życie. Była moja ciocia Marianne, która była ze mną w szpitalu podczas ostatnich dni mojej mamy, gładząc sobie włosy, gdy siedziałem na kanapie w poczekalni. I Sally, matka mojej przyjaciółki Lizzy, która w wieku 14 lat nauczyła mnie znaczenia patrzenia ludzi w oczy i rozszerzenia mocnego, pewnego siebie uścisku dłoni podczas ich spotkania. Miałem też Carmen, doradca mojego brata Daniela, który powiedział mi, że moja mama będzie żyć na zawsze w moim sercu, i wesoła, która pokazała mi znaczenie samoopieki przez ST. Ives Scrub i Mash Maski, których użyliśmy podczas „Nocnych nocy” z jej córką Kelsey. A potem była Diane, jedna z najbliższych powierników mojej mamy, która zabrała mnie na zakup mojego płaszcza zimowego, zapewniła, że ​​co roku mam odpowiednie podręczniki do zajęć matematycznych i wciągnąłem mnie do pracy po szkole w sklepie zoologicznym 10 mil od 10 mil od 10 mil od 10 mil od 10 mil od 10 mil od 10 mil od 10 mil od 10 mil od miasto. Ten, który był tam przez całą dobę.

Kiedy moja własna rodzina nie mogła dać mi tego, czego potrzebowałem, to te kobiety, które to zrobiły. Wśród ich rodzin, gdzie wydawało się, że to nic i nikogo nie brakowało, czułem, jak to jest żyć bez straty. Znowu miałem szansę, choć na krótko, by było świadkami stabilności i spójności pełnego stolika, świeżo ciętych kwiatów w dzbanku i przejazdów, które były na czas. W tych momentach odkryłem na nowo konsystencję komfortu, która była możliwa przez kogoś, kto byłby organizujący, ułatwiając, stojącą strażnik.

Innymi słowy, odkryłem na nowo, jak to było mieć matkę.

* * *

Po Covid-19, kiedy władze zaczęły wzywać naród do schronienia się w domu-w domu Oszałamiające i zaskakujące pytanie: co, jeśli zadzwoniłem do domu więcej niż jeden miejsce do domu?

Na początku tego wszystkiego zebrałem przedmioty z mojego mieszkania w Chicago na to, co według mnie byłoby dwutygodniowy pobyt w podmiejskim domu mojego taty, teraz zaledwie 10 minut jazdy od domu Diane i naszego starego bloku. Mój brat Kevin był w Kalifornii, więc zatrzymałbym się u mojego taty, aby pomóc mu i Danielowi, którego program dzienny zostanie anulowany na dają się przewidzieć przyszłość. I kiedy tam byłem, zobaczyłem niektóre kobiety, które pomogły mi pozostać zakorzenione w mojej przeszłości i teraźniejszości siebie, Marianne i, oczywiście, Diane.

Ale w miarę wkraczania coraz większych środków ostrożności, coraz mniej wygodnie prosząc te kobiety do osobistego spotkania, bojąc się, że mogę je jakoś zdobyć-a zatem ich rodziny są. Często sięgałem do każdego z nich z tekstami, połączeniami i zaproszeniami zoomu, próbując zaspokoić potrzeby i rażącą lukę, która zaczęła się zamieszkać. Ale fizyczna separacja była nieuniknionym przypomnieniem kobiet i rodzinnej straty, którą czułem dziesięciolecia temu. Czułem się szczególnie przejmujący, kiedy zachorowałem i przyjąłem, choć nigdy nie potwierdziłem, że mam wirusa.

Znaleźliśmy prace. Sally zrzuciła rękawiczki i wątpliwą torbę suplementów cynku w mojej skrzynce pocztowej. Marianne wysyłała SMS -a prawie codziennie. Diane pozostawiła sole epsom na werandzie, aby odebrać niezliczone kąpiele, które zabierałem, aby złagodzić bóle i spędzić czas. Mimo to tęskniłem za uderzeniami głowy Marianne i uściskami Sally (mocniej niż uścisk dłoni, którego kiedyś mnie nauczyła). I pragnąłem osobistej stabilności życia, którą zawsze mogłem znaleźć w domu Diane.

Kilka tygodni później, kiedy czułem się lepiej, znalazłem się w pobliżu Diane i, z publicznymi łazienkami zamkniętymi w wielu częściach miasta, desperacko potrzebują ulgi. Chociaż kiedyś obróciłbym pokrętło bez zastanowienia się dwa razy, teraz było inaczej. SMSEM. Natychmiast odpowiedź: Jasne. I wtedy, Nigdy nie musisz pytać, Nicole-znasz kod.

Nie było jej w domu, więc wszedłem do tylnych drzwi, moje oczy spoglądały na przedmioty, kolory i meble, które kiedyś były częścią mojego codziennego życia. W drodze do łazienki potknąłem się o nowy odcinek płodności związany z salonem. Przez dziesięciolecia w tym miejscu był jeden calowy krok. Usunęli go lata temu, ale nigdy się do tego przyzwyczaiłem.

W drodze powrotnej minąłem szafa w foyer, dostrzegając oprawione zdjęcia, które spoczywały na IT-ana rodzinnych zjazdów w Michigan, ich linii żółtych laboratoriów, zbliżeń dzieci. A potem niedawny dodatek: zdjęcie z ślubu córki Diane, Kelly, prezentującego pannę młodą w białej, jej pięcioosobowej rodzinie, w tym znaczących innych dzieci i mnie. Uśmiechnąłem się na widok, przypomniałem, jak bardzo otrzymałem przez lata. Równie szybko zdałem sobie sprawę z tego, jak duży pokój czuł się teraz bez nich ze mną, świętując urodziny, ustawiając stoły, odrabianie pracy domowej.

Kiedy wróciłem później do domu, zatrzymałem się przy drzwiach, słuchając Daniela. Znalazłem go i mojego taty w naszej kuchni, robiąc grillowany ser i rozgrzewając zupę pomidorową. "Chcesz trochę?- zapytał mój tata, stawiając to przede mną, zanim mogłem utworzyć słowa, aby odpowiedzieć. Spojrzałem na zupę, potem na nich: mój tata, 75 lat; Daniel, nadwaga i autystyczny. Oboje byli kandydatami wysokiego ryzyka dla Covid-19, którzy byli tu teraz, położyli obiad na stole, mówiąc, żebym usiadł, jedził, zostali.

Nagle wydawało się jasne, o co prosiła mnie pandemia i o nas wszystkich: ustanowienie granic; rozważyć głębsze granice między rodziną a wybraną rodziną; krewni i krewni krwi, ci, z którymi żyjemy równa odpowiedzialność-i ci, z którymi nie możemy nie. To były linie, zdałem sobie sprawę, że byłem zmuszony uznać dla nas tyle samo, co dla nich: noszenie maski w domu Diane, przynosząc własne wino i szklane naczynia Sally's Patio tydzień wcześniej, próbując usiąść na sześć stóp od Marianne Kiedy spotkałem się z nią w pobliskim parku.

W tym nowo odwróconym świecie wydawało się, że ma to bardziej sens niż zawsze-że stabilność, której szukałem i znalazłem w rodzinach innych przez tak długo, była dla mnie dostępna w moim własnym. Przed mną teraz, śródpandemika i na widoku, była moja rodzina. Byliśmy złamani przez stratę, ale teraz byliśmy ponownie zmontowani-nie idealnymi, nigdy tak samo, ale mimo to naprawione. W tym momencie rodziną był Daniel, mój tata i proste pytanie: „Więcej zupy?"

* * *

Pod koniec października, siedem miesięcy po naszym nowym świecie pandemii, Kevin przybył odwiedzić. Po raz pierwszy go widzieliśmy od lutego, kiedy poleciał do domu na 75. urodziny naszego taty-jeszcze większe błogosławieństwo, biorąc pod uwagę to, co wyłoniło zaledwie miesiąc do przodu.

Daniel wrócił do swojego domu grupowego, położony 10 mil od domu mojego taty. Spędziłem kilka dni tygodnia w moim mieszkaniu w Chicago, a Kevin był w całym kraju. Jesteśmy dziś tak samo fizycznie odległe, jak emocjonalnie, ale rzeczy czują się inaczej. Teraz jesteśmy przywiązani do czasu i przez nowy rodzaj procesu, który wzywa nas do trzymania się nawzajem, gdy reszta świata każe nam pozostać osobno.

Z naszym tatą w pracy, Kevin i ja odwiedziliśmy Daniela w jego grupie, przynosząc ze sobą podstawy: gry planszowe, karty i torbę ulubionych kombinacją brata. Ale kiedy tam dotarliśmy, Daniel chciał pokolorować. Wręczyłem mu pad z papieru, nad którym pracował tydzień wcześniej, i zaczął szkikować serię ludzi, w tym maski: najpierw Kevin, potem ja, a wreszcie jego „gen” (starannie odniósł się do naszego taty po jego imieniu przez dziesięciolecia). Następnie przeniósł się do plamy dyń (choć powiedział nam, że w rzeczywistości są ciasteczkami dyni-wszystko staje się ciasteczkiem za rękę). Patrzyłem, jak starannie próbował pokolorować wewnątrz linii, coś, co zasugerowałem podczas naszej ostatniej sesji artystycznej.

Daniel wypasał pomarańczowy marker tam iz powrotem w każdym okręgu, zanim nadał mu łodygę i przechodząc do następnego. Kevin i ja patrzyliśmy, patrzyliśmy na niego, potem na siebie, uśmiechając się przez nasze maski. Zrobiliśmy zdjęcie, aby podzielić się z naszym tatą później tej nocy. Kiedy mu pokazaliśmy, przez chwilę milczał. Potem westchnął, uśmiechnął się i w końcu przemówił. „Wy trzech razem” - powiedział. „To najlepsza rzecz, jaką widziałem od miesięcy."

Podobnie jak Daniel, uczyłem się kolorowania w liniach i po drodze, zdając sobie sprawę, jak piękne mogą być jakiegoś rodzaju granice.