Prowadziłem milę na 31 dni prosto--jak to na mnie wpłynęło

Prowadziłem milę na 31 dni prosto--jak to na mnie wpłynęło

Tego lata, dość walki przez złe samopoczucie, podjąłem decyzję: wystarczy. Nigdy więcej marnotrawstwa. Nadszedł czas, aby się powstrzymać.

Ale jak? Potrzebowałem czegoś, do czego się wrzuciłem, do czegoś, do czego można się dążyć. Akt ruszania do przodu, pozostawiając przeszłość zakulisową nagle atrakcyjną. Nieważne, że nienawidzę biegu. Inni ludzie lubią to. Judzi się ambitni ludzie. Ludzie sukcesu biegają. Chodnik jest dostępny i bezpłatny w użyciu. Jak trudne może być? Po raz pierwszy pobiegłem, dotarłem do końca mojej sąsiedzkiej ulicy, zanim zobaczyłem miejsca. Aplikacja fitness mrugnęła do mnie ”Już zrobione?" Zrobiłem to mniej niż jedną trzecią mili.

W lipcu przyjaciel zaproponował sugestię: spróbuj działać tak powoli, jak to możliwe. Rób kroki dziecka, płytkie i krótkie. Zobacz, jak daleko się masz. Ku mojemu całkowitemu zdziwieniu zadziałało. W ostatnim tygodniu lipca prowadziłem pierwszą milę, którą kiedykolwiek ukończyłem w moim dorosłym życiu. Siedziałem na krawężniku w sportowym staniku, pokrytym potem, wycierając łzy z oczu.

Dlaczego osiągnięcie celów jest tak dobre? Naukowcy społeczni nazywają to zasadą postępu: Wykonanie znaczących, krótkoterminowych celów pozwala poczuć poczucie postępu. Im bardziej czujesz się jak ty Móc rób postępy, tym bardziej ty będzie. Małe cele mogą być sposobem na powstrzymanie.

Więc gdyby jeden bieg czuł się dobrze, więcej poczułoby się lepiej. Wyznaczyłem nowy cel składający się z małych celów. W sierpniu biegałbym o jedną milę dziennie, codziennie. 31 biegów, 31 mil. Wydawało się to takie proste, tak osiągalne. MARMĘ BYŁEM. Poruszałbym się.

Małe cele mogą być sposobem na powstrzymanie.

Potem popijałem tę whisky z masła orzechowego w ostatnią sobotnią noc w lipcu. Przybył sierpień z ostrą prawdą: poruszanie się naprzód miało boleć.

Każdy z moich biegów był bolesny. Moje goleń, moje cielęta, moje kostki. Szukałem tras w dół, aby odkryć nowe miejsca do ukrycia, za moimi kolanami i wzdłuż ścięgna. Nie ma oszukiwania aktu biegania. To twoje stopy na betonie. Otóż ​​to.

Ale skończyłem. Biegałem codziennie, zatrzymując się tylko pierwszego dnia sierpnia. Wraz z bólem ukończenie przyniosło komfort. Co zrobiłem dzisiaj? Prowadziłem jedną milę. Dlaczego? Aby osiągnąć koniec. Który zdecydował koniec? Zrobiłem. To była jedna mili dalej.

Zbyt często ćwiczenia są prezentowane jako kolejny element na niekończącej się listy „Wellness.„To projekt, nad którym możemy pracować przez cały czas, a zatem powinien Pracuj przez cały czas. Pijąc kawę? Może to być zielony sok. Iść na spacer? To może być sprint. Dzielenie pizzy z kumplem? Możesz być w SoulCycle. Ciśnienie jest stałe.

Współczesna kultura ćwiczeń, zalana w reklamach Peloton, alo jogi i odwagi na zewnątrz, „[wymagają] kobiety kontrolują swoje ciała i traktują je jako nasze główne projekty, aby być ulepszone, uformowane i doskonałe”-pisze autorkę Danielle Friedman. Praca polegająca na ulepszaniu się nigdy nie jest gotowa.

Problem polega na tym, że bez celu końcowego-odrębnego wyniku dla osiągnięcia-to tylko więcej, więcej, więcej, co paradoksalnie powoduje o wiele mniejsze oddanie nas samych. Dlaczego nie wziąć dnia wolnego od projektu, który może trwać całe życie? Dlaczego nie zakończyć tej serii Netflix? Kiedy nic nie jest zdefiniowane, nic nie jest zagrożone. Cel tak niejasny jak „Chcę dobrze wyglądać” lub „Chcę się wprowadzić”, pozostawia ci tylko możliwości porażki.

Podczas pobiegłego, pomyślałem o tym cytacie autorstwa autorki Anne Lamott: „Dyscyplina była moją drogą do wolności."

Dyscyplina ogranicza się. W naszym świecie pozbawionym tarcia i na żądanie ograniczenia są niezwykle pomocne. W sierpniu nie mogłem pociągnąć się do odpowiedzialności za osiągnięcie wszystkiego, co chciałem zrobić. Nie mogłem iść na tuzin przyjęć obiadowych, skończyć Wojna i pokój, lub przygotuj moje deklaracje podatkowe. Musiałem biec. Bez możliwości zrobienia wszystkiego, mogłem się zobowiązać coś. Po raz pierwszy od dłuższego czasu spałem bez poczucia winy: powiedziałem, że uciekam, a potem zrobiłem. To wystarczyło.

Ustalanie celów nie jest tylko aktem przypisywania priorytetów. To jest akt eliminowania opcjonalności. Chodzi o dokonywanie wyborów.

Wysiłek wyboru zrobienia trudnej rzeczy, a potem wybór go ponownie i jeszcze raz, jest prawdziwym treningiem. Jego celem nie jest osiągnięcie szczupłych cieląt ani lśniących mięśń brzucha, ale zdobycie własnego szacunku. Można to zrobić na dowolny sposób. Naucz się wyczuć. Wyhoduj pomidor z nasion. Farba. Wyląduj na ollie na deskorolce. Wybierz coś do popracowania i pracuj nad tym codziennie. Odkryj, że możesz osiągnąć trudne rzeczy. Zaufaj we własnej wytrwałości.

Kiedy pojawią się wyzwania świata, będziesz gotowy. „Zrobiłem to”, możesz powiedzieć, wskazując na swoje osiągnięcia. "Mogę to zrobić."